Jako jej opiekunka i starsza, bardziej stateczna osoba, Maryla wie, że powinna potępić krytykę Ani dotyczącą kazania pastora w rozdziale 11. Ania mówi, że kazanie było zbyt rozwlekłe i że gdyby ona była kaznodzieją, jej kazania byłyby krótkie i zwięzłe. Ania stwierdza też, że jej zdaniem pastor cierpi na brak wyobraźni. Mówi Maryli, że pozwoliła, aby jej umysł błądził w jej własnych myślach, gdy kaznodzieja mówił dalej.
Maryla nie może zganić Anny, ponieważ dziewczyna powiedziała na głos wiele z tego, o czym Maryla od dawna skrycie myślała, ale nigdy nie mówiła. Ponieważ Maryla ma wrażenie, że Ania mówi tylko prawdę, wie, że byłoby hipokryzją krytykować ją za to. Myśli Maryli są opisane w następujący sposób:
„Maryla czuła bezradnie, że to wszystko powinno być surowo zganione, ale powstrzymywał ją niezaprzeczalny fakt, że niektóre z rzeczy, które powiedziała Ania, zwłaszcza o kazaniach pastora i modlitwach pana Bella, były tym, co ona sama naprawdę myślała w głębi serca od lat, ale nigdy nie dała temu wyrazu „.